Nie, w Danii to w ogóle nie ma konserwantów w żywności
Nie jestem zwolennikiem konserwantów, ale przestrzegam też przed wylewaniem dziecka z kąpielą - najlepiej szukać złotego środka. Po co się stosuje konserwanty? Ano po to, żeby konserwowały, czyli chroniły przed rozwojem mikroorganizmów. Czym staje się z biegiem czasu niezakonserwowana żywność czy krem? Ano bombą biologiczną. Lepiej zjeść czy posmarować się czymś z bezpiecznym konserwantem niż poczęstować się w ten sposób pałeczką coli, okrężnicy, grzybkiem candida i zaserwować sobie infekcję bakteryjną lub grzybiczą, z którą walka jest długotrwała i uciążliwa. Jeżeli nie korzysta się z jednego konserwantu to się stosuje inny, albo całą ich kombinację, jeżeli nie można korzystać z jednego skuteczniejszego. Ja też kiedyś miałam fazę na robienie swoich kosmetyków, ale mi się szybko odechciało m.in. przydatność do użycia jest bardzo krótka, właśnie z powodu braku konserwantów.
Czy niszowe ekologiczne firmy nie korzystają z parabenów, bo dbają o nasze zdrowie? Możliwe, ale w tej sprawie jest też i drugie dno związane oczywiście z pieniędzmi. Znam to od podszewki z pracy, u nas od kilku lat dwie osoby pracują nad dostosowaniem produktów do wymogów UE. UE wydało kilka aktów prawnych związanych z substancjami chemicznymi, REACH, VOC, BPD w trosce o nasze zdrowie i środowisko. Kraje członkowskie i wszyscy producenci stosujący substancje muszą się do tego dostosować. Uwierz mi, że nie każdą firmę na to stać, dlatego wielkie marki mają kasę na badania i procedury unijne a małe nie. Mówimy tutaj o kwotach rzędu kilkaset tysięcy euro i powyżej. Dlatego np. parabeny w dalszym ciągu są stosowane przez duże koncerny, bo je na te badania po prostu stać. Ten natomiast kogo nie stać to wypada ze swoim produktem z rynku, albo musi zmienić skład produktu. Póki nie udowodniono szkodliwości parabenów, to nikt z dużych firm nie będzie opracowywał receptur nowych produktów, bo to są ogromne koszty i ogrom pracy. U nas w firmie od kilku lat dwie osoby zajmują się właśnie tylko dostosowaniem produktów do wymogów UE, a bałagan w UE jest straszny, bo niektóre z aktów nie obowiązują bezpośrednio a pośrednio i każdy kraj sobie rzepkę skrobie - np. nie ma wspólnych terminów, a każdy kraj ustala je sobie indywidualnie, a dokumenty przesyłane np. z Danii do polskich urzędników muszą iść po polsku, do niemieckich po niemiecku itd. Stoją za tym rzesze urzędasów i biednych pracowników w firmach produkcyjnych, którzy muszą sobie z tą machiną biurokratyczną poradzić. Niby to ma służyć ochronie środowiska, ale coś co do tej pory miało 4 strony i mogło być wysłane do klienta jednorazowo mailem, teraz rośnie do rozmiaru 20 stron i będzie musiało być każdorazowo wysyłane na papierze z dostawą, nie wiem ile drzew na to pójdzie. A cóż mniejsze firmy, których na to nie stać, albo zbankrutują, albo wycofają swoje produkty, albo muszą wymyślić coś innego, skutkiem będzie mniejsza konkurencja, jak już całość tych praw będzie obowiązywać. I tak to jest też i z tymi parabenami.
Oczywiście można mieszkać na wsi, mieć swój ogródek i swoje zwierzątka i wytwarzać żywność bez konserwantów na swoje potrzeby, ale chyba większość z nas jest skazana na kupowanie tego co wytworzyli dla nas inni. Pozostaje wybierać owe produkty mądrze.
Ale to już chyba koniec na ten temat, bo to miała być dyskusja o podróży w ciąży. Uff to był chyba mój najdłuższy post w karierze na poloniainfo